piątek, 25 listopada 2016

Immortal!

Adres: pinterest
Imię: Immortal, czyli nieśmiertelny.
Płeć: Pies
Głos: Bastille
Wiek: 4 lata
Data urodzenia: Skąd może to wiedzieć? Nie zna swojego dnia urodzin. Ale można przyjąć na niby, że to 31 piździernik...
Stanowisko: Wypadałoby zostać typowym wojownikiem, dzięki umiejętności walki, jest jednak zwykłym strażnikiem.
Charakter: Na tym zgubnym świecie jest pełno zła, zdawałoby się, że wszystkie światełka nadziei już przy wygasały. O sobie mogę powiedzieć jedynie tyle, że nie jestem dobrym psem, ani wilkiem, ani psowatym, najzwyczajniej w świecie, dobroci dość ciężko się u mnie doszukać. Mój dość ponury wygląd świadczy o mnie, jako nie o najmilszym psie, taki też jestem. Nie potrzebuję towarzystwa, w nim czuję się zgubnie, jako iż uwielbiam się włóczyć nigdy nie zastałem nigdzie na dłużej, nauczyłem się tego, że im dłużej siedzę w jakimś miejscu tym niebezpieczeństwo jest większe. Wydaje mi się, że nigdy nie szedłem przy tłumie co nigdy nie wychodziło na najlepsze, trzymałem się raczej na uboczu. Nie da się mną manipulować, ani nie da się mnie przeciągnąć na swoją słuszną, bądź nie słuszną stronę. Mam swoje zdanie, swój głos, odwagi mi nie brak, stanę za brata, ale nigdy nikomu nie zaufałem, czy zaufam? Moja historia wiąże się z tym wszystkim, jestem jedną wielką tajemnicą bez klucza.
Rasa: Kundel mieszany z wilczastymi.
Partner: *Ziew*
Potomstwo: -
Rodzina: Można by powiedzieć, że go porzuciła, aczkolwiek został wychowany przez wilczycę Shanty.
Historia:
- Lyanna!
- Her... *Cichy głos, lekko ucieszony*
- Lyanna... Co oni ci zrobili? *Zdziwienie, przerażenie*
- Posłuchaj mnie Her. *Łzy, lekki szloch* - Musisz mi obiecać, że się nim zaopiekujesz.
- Lyanna... *Przerażony ton*
- Nie chcę umierać.
- Nie umrzesz, nie możesz. *Lęk, obawa* - Przynieście jej wody! *Nerwowy rozkaz*
- Nie, nie wody Her. Obiecaj mi. *Chwycenie za łapę psa i błaganie*
Her zamilkł gdy usłyszał pisk kilkudniowego szczenięcia. W zamku było zimno, ponuro.
- Obiecaj mi. - Niemal ostatnie jej słowa.
Spojrzał na szczenię, łapa Lyanny osunęła się, zamknęła oczy i teraz było słychać tylko łkanie potężnego samca. Pochował Lyannę dość blisko zamku, a szczeniaka wziął ze sobą, gdy malec miał 7 tygodni zostawił go w lesie.
- Cii, siedź tutaj. - Westchnął.
Malec usiadł posłusznie i został tam, Her nie wrócił. Znalazła go wilczyca, która odchowywała jak własnego syna.
Ciąg dalszy nieznany nikomu, jedynie sam "syn" wilczycy wie, co nastąpiło później.
Autor: CZEKOLADA | miskaxd12@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz